środa, 29 lutego 2012

Fajerwerki

"Mamusia nie pisała przez kilka dni, bo bardzo ją bolało ją serduszko i musiała pewne sprawy poukładać.... W tym czasie było z Tobą najpierw trochę źle, bo miałaś wiele bezdechów z powodu tego, że nie umiałaś przetrawić całego jedzenia i często Ci się ulewało. Mamusia bardzo się martwiła, ale polepszyło się 25.11 A w czasie weekendu było już prawie stabilnie. W sobotę był Lysfest w mieście, mama była u Ciebie, byłaś grzeczna, spałas w moich ramionach - mama się modliła i ściskała Cię, a za oknem szalały FAJERWERKI - coś się skończyło, coś się zaczyna!!"

poniedziałek, 27 lutego 2012

Co lubi Zuzia?

"Bardzo lubisz leżeć u mamy na piersiach, uspokajasz się szybko i śpisz długo nawet po przeniesieniu z powrotem do inkubatora. Dzisiaj parę razy nieoczekiwanie spadł Ci puls?! Dalej jeszcze nie do końca przetrawiasz jedzenie w żołądku. Lubisz mieć zakrytą głowę."

piątek, 24 lutego 2012

Pierwsze badania Zuzi


"Dostaliśmy USG głowy - bardzo dobre - tylko 4 mm rozszerzenie komór oraz wyniki USG nerek i przewodów moczowych - żadnych resztek moczu. Dostajesz ok. 40 ml mojego mleka w ciągu doby oraz kroplówkę z płynami. Czasami muszą wstrzymywać mleko, bo masz go w brzuszku za dużo."

środa, 22 lutego 2012

Mama i Zuzia

"Wczoraj mama się bardzo denerwowała na norweskich lekarzy - są bardzo nieprzystępni i przekonani o swojej racji. Za to o 16-tej byłam u Ciebie sama, leżałaś na moich piersiach i udało Ci się odpocząć, zasnąć! Ja też sobie odpoczywałam mając Ciebie tak blisko. Idę do Ciebie dzisiaj o 13-tej."

poniedziałek, 20 lutego 2012

Odwiedziny w szpitalu

"19.11.05, sobota (Hurra - koniec z izolatką, mama nie ma bakterii)
Widziałyśmy się dzisiaj. Jesteś jeszcze mniejsza niż na zdjęciach. Śpiewałam Ci "Jesteś tuż obok mnie..." Dostajesz już moje mleko. Dzisiaj pani astrolog Zosia Wieczorek zrobi Ci prognozę astrologiczną. Będę też rozmawiać z dr Grettką z Polski o tym, jak doszło do porodu. Przyjdą do mnie Maksiu i Matynia, do Ciebie farmor i farfar i tata."

piątek, 17 lutego 2012

Kolejna noc

"Następna noc w szpitalu, już się tu zadomowiłam. Ty Zuziu jesteś jeszcze silniejsza, ruszasz pupką i bioderkami - JUTRO CIĘ ZOBACZĘ! Ja już prawie nie mam bóli, wstaję bez problemu, ale jestem straszny płaczek. Był dzisiaj u mnie ksiądz - bardzo fajny, trochę mnie wyciszył. Twój tata jest bardzo zmęczony i zagoniony. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie spał"

środa, 15 lutego 2012

Pamiątki z pierwszych dni Zuzi

 Pamiętacie zdjęcia Zuzi z poprzedniego posta? Pampers, który ma na sobie, jest wielkości tego na zdjęciu.  


Skarpetka Zuzi i bransoletki ze szpitala - pamiątki z jej pierwszych chwil na świecie!
 

poniedziałek, 13 lutego 2012

Pierwsza noc Zuzi

"Jest noc - pierwsza noc po Twoim urodzeniu (6.11.05, wpół do 3 nad ranem). Jesteś nadal daleko od mamusi, ale jest szansa, że Cię zobaczę dzisiaj, najdalej jutro. Twoja mama ma problemy ze snem, pomimo takiej ilości leków przeciwbólowych. Ok. 3 przyjdzie pielęgniarka z nowymi wiadomościami co u Ciebie?? Tak dobrze, że mama jest (moja mama) tutaj, bo wiem, że dzieci są w dobrych rękach. Trond pędzący między pracą - domem - szpitalem.. Byłoby trudno bez mamy"
(frag. pamiętnika Dominiki)

piątek, 10 lutego 2012

Zuzia jest już z nami

"Zuziu moja kochana - jest 17 listopad 2005 r., Bergen - Haukeland Sykehus. Mama jest bardzo szczęśliwa, a jeszcze tak niedawno - leżąc w karetce, a później na stole operacyjnym - myślałam, że wszystko stracone. Jesteś śliczna, niesłychanie silna dziewczyna. Czekaliśmy tu na Ciebie - mama, tata, Maksiu, Matynia, babcia Luda też na Hatlestadlia 25. A poza tym cała kupa ludzi: dziadzio Holda, ciocia Tysia, farmor, farfar (babcia,d dziadek), tante (ciocia) Ranveig, onkul (wujek) Kenneth, ciocia Aneta, ciocia Magda... Gro, Anne Margrethe i cały sztab lekarzy, którzy pokładają w Tobie duże nadzieje."
(frag. pamiętnika Dominiki) 

Poród

"Mama obudziła się nad ranem i zrozumiała, że musi jak najszybciej znaleźć się w szpitalu, bo możesz się zaraz urodzić. Była godzina 3:20, w szpitalu znaleźliśmy się wkrótce. Lekarze zadecydowali "cesarkę" i o godz 5:21 wydałaś pierwszy okrzyk - płacz. Mamusia była najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem - byłaś piękna i silna - oddychałaś samodzielnie choć ważyłaś tylko 910 gram i miałaś 32 cm - takie mini wydanie Twojego brata Maksia i siostrzynki Matyni. Mama nie może się doczekać, żeby Ciebie zobaczyć - kocham Cię!!"
(fragment pamiętnika Dominiki pisany zaraz po urodzeniu Zuzi)

środa, 8 lutego 2012

Perfekcyjna operacja

"Operację przeprowadziło kilku lekarzy. - To był 22. tydzień ciąży - mówi prof. Anita Olejek, szefowa kliniki. - Operacja była dwuetapowa. Najpierw ginekolodzy musieli otworzyć macicę, w czym pomógł nam stapler - urządzenie do bezkrwawego przecinania tkanki, a potem chirurg dziecięcy zszył otwór w pleckach dziecka. Rozszczep był duży i w tym przypadku nie było zapasu skóry, pobraliśmy ją z pośladka. Dwa najtrudniejsze momenty to przygotowanie anestezjologiczne i właściwe badanie USG. Przygotowując pacjentkę do operacji, trzeba jednocześnie myśleć o dziecku i matce. Najważniejsze jest podanie takiej dawki środka usypiającego i jednocześnie leków zapobiegających skurczom macicy, aby nie doszło do porodu. Podaje się tez leki przeciwbólowe płodowi. Zadaniem chirurga jest odnalezienie właściwego miejsca na cięcie. Zadaniem chirurga jest odnalezienie właściwego miejsca na cięcie. Udało się idealnie - nacięcie odsłoniło dokładnie punkt, gdzie dziecko miało odsłonięty kręgosłup. (...) Wśród ginekologów i neonatologów nieustannie trwają dyskusje o moralnym aspekcie ratowania życia wcześniakom i operacjach na płodach. Głosy są zdecydowanie podzielone. Dzięki rozwojowi techniki obniża się granica możliwości ratowania przedwcześnie urodzonego dziecka, słyszałam nawet o przypadku ratowania 350 - gramowego płodu. Ten dylemat będzie zawsze - z jednej strony zdobycze medycyny, ale i wiele niebezpieczeństw zagrażających takim dzieciom: choroby, wady, wolniejszy rozwój, a z drugiej matka, niejednokrotnie poddawana terapii z powodu trudności z zajściem w ciąże. My otwarliśmy się na możliwość ratowania, podejmowania wyzwań, ale trzeba pamiętać, że każdy przypadek jest inny, a każda operacja, oprócz nadziei, niesienie wiele pułapek, o których oczywiście informujemy rodziców - podsumowuje prof. Anita Olejek." (aut.: Beata Znamirowska - Soczawa, Przegląd, numer 20)

poniedziałek, 6 lutego 2012

Dylematy

"Jestem przeciwniczką aborcji. Wtedy jednak wiele godzin biłam się z myślami, czy mam prawo skazywać maluszka na mękę urodzin. Ufałam lekarzom. Zresztą pytałam ich o możliwości zoperowania rozszczepu, bo przypadek chciał, że obejrzałam w telewizji program o amerykańskich operacjach prof. Joe Brunera dokonywanych w łonie matki - wspomina Dominika. - Powiedziano mi, że do tej poru na świecie wykonano tylko cztery takie zabiegu, że to eksperyment, którego rezultaty nie są jeszcze pewne. Z tą wiedzą Dominika przyjechała do rodziców do Katowic na ślub jednej z koleżanek. Od tej chwili może mówić o splocie nieoczekiwanych wydarzeń. Na wesele przez przypadek spotkała rehabilitanta Rafała Rosoła. Mężczyzna powiedział jej, że właśnie przywraca do sprawności swoje dzieci z zdiagnozowanym rozszczepem zoperowanych w łonie swych mam. Następnego dnia okazało się, że jeden ze znajomych grywa w tenisa z prof. Januszem Bohosiewiczem, który operował te dzieci. Przez profesora Dominika trafiła do Kliniki Ginekologii i Położnictwa Ślaskiego Akademii Medycznej w Bytomiu. Zaczęły się dwa najtrudniejsze tygodnie. Mąż Dominiki przeglądał strony internetowe. Nawiązał kontakt ze wszystkimi ośrodkami wykonującymi operacje na płodach. Lekarze ostrożnie mówili o rokowaniach. Oficjalne badania dotyczące skuteczności zabiegów będą znane za dwa - trzy lata. Decydujący okazał się kontakt z prof. Brunerem z USA. - Gdybym był kobietą w ciąży i u mojego dziecka wykryto by taką wadę, bez wahania poddałbym się zabiegowi - Dominika przypomina słowa profesora, który jako jeden z dwóch ośrodków na świecie polecił Bytom"
(aut.: A. Pustułka, Nowy dzień, 19-20 listopad 2005)


piątek, 3 lutego 2012

Diagnoza

"W 18. tygodniu ciąży w badaniu USG norwescy lekarze wykryli, że dziecko Dominiki Solberg nie rozwija się prawidłowo. W dolnej części kręgosłupa znaleźli dziurkę. Niepokoił ich też cytrynowaty kształt głowy i mózg przypominający banana. (...) Po trzech poronieniach nie wierzyłam już w powodzenie naszych starań. Płakałam ze szczęścia, gdy okazało się, że jestem w ciąży - mówi Dominika Madaj-Solberg. Diagnoza spadła na nich niespodziewanie. - Nie przeraziło mnie, gdy lekarze opowiadali, że dziecko, a dziś wiem, że będzie to córeczka, całe życie spędzi na inwalidzkim wózku. W Norwegii pracuję z osobami niepełnosprawnymi. Mam kontakt z osobami niepełnosprawnymi. Mam kontakt z dziećmi po rozszczepie kręgosłupa - opowiada kobieta. - Jednak kiedy dowiedziałam się, że Zuzanna, bo takie wybraliśmy dla niej imię, może mieć więcej wad, i jak to określone, być dzieckiem niestworzonym do życia, wpadliśmy w rozpacz.
W domu Solbergów zebrał się sztab kryzysowy: Dominika, jej mąż i grupa przyjaciół usiedli przy jednym stole. - Jedna z koleżanek jest pielęgniarką pracującą na oddziale patologii noworodka. To ona przekonała nas, że nawet rodząc dziecko niezdolne do życia, możemy mu towarzyszyć w godnym umieraniu. Opisała nam takie przypadki, a my uznaliśmy, że sprostamy sytuacji" (aut. A. Pustułka, Nowy dzień 19-20 listopad 2005)
Na szczęście przyszłość Zuzi nie była taka, jak podejrzewała koleżanka Dominiki. Już po weekendzie dowiemy się jak potoczyły się dalsze losy Zuzi.

środa, 1 lutego 2012

Początek

"Malutka Zuzia, w której żyłach płynie polska i norweska krew, swoje życie zawdzięcza odwadze mamy i umiejętnościom lekarzy z Kliniki Ginekologii i Położnictwa w Bytomiu" (aut. A. Pustułka, Dziennik Zachodni, nr  83)
Witajcie czytelnicy!
Pozwólcie zaprosić się w fascynująca podróż. Spróbuję opowiedzieć Wam o pierwszych sześciu latach życia małej dziewczynki. Tak naprawdę to opowiemy o czymś więcej, niż o pierwszych latach. Opowiemy również o przeżyciach Zuzi w czasie, kiedy była schowana jeszcze w brzuchu mamy. Zapraszam!